Porady

jak realnie pomagać kotom

Jak realnie pomagać kotom? – rozmowa z założycielką Stowarzyszenia Stukot

Klinika Kora: Skąd pomysł na własną fundację

Joanna Studzińska: Stukot to wynik poszukiwań i moich dotychczasowych doświadczeń w innych organizacjach prozwierzęcych. Przez wiele lat byłam wolontariuszką schroniska dla zwierząt. Potem intensywnie działałam w jednym z bydgoskich stowarzyszeń ratujących koty i tam poznałam bezdomność zwierząt od kuchni, nauczyłam się wyłapywać koty do kastracji, zostałam domem tymczasowym. Ale najwięcej nauczyłam się w Otwartych Klatkach, choć tu akurat działałam stosunkowo krótko, bo dwa lata. Wystarczyło jednak, żeby zrozumieć, że tylko systemowe podejście do ochrony praw zwierząt i zapobiegania ich bezdomności może przynieść rzeczywiste, zauważalne efekty. Z tym założeniem powstał Stukot. Angażujemy się we współpracę z jednostkami samorządów terytorialnych w zakresie ulepszania gminnych programów ochrony zwierząt bezdomnych i zapobiegania bezdomności. Pilnujemy, aby ich zapisy były zgodne z ustawą o ochronie zwierząt i, przede wszystkim, aby były realizowane.

Opowiedz proszę, w jaki sposób Stukot pomaga kotom.

Od listopada 2021 roku mocno rozwinęliśmy doraźną pomoc bezdomnym i wolno żyjącym kotom. Kastrujemy, leczymy, szukamy domów dla tych, które nie mogą, lub nie powinny wracać na wolność. Zdaję sobie sprawę z tego, że to syzyfowa praca, pochłaniająca ogrom sił i środków – nie umiemy jednak udawać, że nie widzimy cierpienia, jakiego doświadczają zwierzaki zamieszkujące wraz z nami przestrzeń miejską, czy okoliczne wsie. Kastrując koty zapobiegamy niepotrzebnym cierpieniom i śmierci setek kociąt. Kotów jest za dużo – z tego bierze się wiele problemów zarówno dla nich samych, jak i dla ludzi – tych, którzy starają się nimi opiekować.

Jak wygląda typowy dzień wolontariusza Stowarzyszenia?

Specyfika tej działalności polega na jej totalnej nieprzewidywalności i tak naprawdę nigdy nie wiemy, jak będzie nasz dzień wyglądał. Zazwyczaj wygląda zupełnie inaczej niż sobie zaplanowałyśmy – jakieś pilne zgłoszenie czasem wyłącza nas na cały dzień z życia zawodowego czy prywatnego, znajomi i rodzina już przyzwyczaili się do odwoływania spotkań, do tego, że wciąż nie mamy czasu. Kiedy Stukot składał się z 4 czy 5 wolontariuszek, każdy robił wszystko, co było do zrobienia, spontanicznie, nie oglądając się na innych.

Ale wygląda na to, że się rozwijacie.

Zgadza się. Teraz jest nas więcej i staramy się dzielić zadaniami. Ponadto po otwarciu Stukociarni stałym punktem dnia są poranne i wieczorne dyżury – to tak naprawdę jedyny stały i niezmienny obowiązek. Opieka nad żywymi istotami to ogromna odpowiedzialność i po prostu nie dopuszczamy sytuacji, aby jakikolwiek z dyżurów był nieobstawiony. Ogólnie rzecz biorąc staram się powierzać wolontariuszkom takie zadania, które im odpowiadają, dają satysfakcję. Nie każdy nadaje się do łapania kotów, nie każdy to lubi. Ktoś ma talent graficzny – pracuje przy komputerze. Kiedy wynajęliśmy pomieszczenie Pod Blankami, samozwańczy dwuosobowy team praktycznie sam ogarnął remont i urządzenie kociarni – dziewczyny planowały sobie pracę tak, jak im było wygodnie. Nie wtrącałam się w ich koncepcję i wykonanie – pracowały jak chciały i kiedy mogły, a efekt przerósł nasze największe marzenia. Mocno rozwijamy team zajmujący się fundraisingiem, edukacją – to jeszcze inna specyfika działań. Generalnie każdy planuje sobie dzień zgodnie z aktualnymi możliwościami.

A doba ma tylko 24 godziny…

Wszystkie pracujemy zawodowo, więc czasu na działanie jest mało, trzeba go więc jak najlepiej wykorzystać. Szczerze mówiąc nie widzę innej drogi na efektywną pomoc jak połączenie przyjemnego z pożytecznym czyli pasji i powołania. A ilość czasu, który każda z nas poświęca dla zwierząt, to indywidualny wybór – czyli praktycznie od rana do nocy : )

Czy każdy może zostać wolontariuszem?

Nie. Nie może zostać wolontariuszem osoba nieodpowiedzialna, niestabilna, chwiejna, egzaltowana. Może łatwiej jednak będzie powiedzieć czego oczekujemy od wolontariusza, a nie jaki nie powinien być. Jak łatwo się domyślić, kluczową cechą jest odpowiedzialność. Kiedy w grę wchodzi życie i zdrowie zwierząt trzeba być najlepszą wersją siebie. Pomagać trzeba mądrze, dlatego też wciąż się uczymy, studiujemy, konsultujemy, czytamy. Bez zaangażowania nie ma pomagania. Kiedy coś tam robisz, żeby uspokoić sumienie, raz nakarmisz głodnego kota, zadzwonisz do organizacji, żeby zabrała chore zwierzę z ulicy – to nie jest pomoc. Żeby robić dobro, trzeba działać z pasją, przekraczać swoje ograniczenia, rzucać się na głęboką wodę, rozwijać się. Ach, zapomniałabym – trzeba jeszcze kochać zwierzęta. Niestety w większości przypadków jest to miłość do bólu. Ich cierpienie jest naszym cierpieniem. Dlatego przydaje się też odporność na stres i wytrzymałość, których ja, na przykład, nie posiadam, dlatego niestety sama nie jestem idealnym wolontariuszem, ale staram się być wystarczająco dobra.

Dla niewtajemniczonych – jak wygląda od kuchni adopcja kotów? Tyle wytycznych może „odstraszyć” osoby, które zastanawiają się nad adopcją kota. Wytłumacz proszę, dlaczego są one ważne i czemu służą.

Jeśli kogoś odstraszą warunki, które tak naprawdę służą jedynie zapewnieniu zwierzęciu bezpieczeństwa – to bardzo dobrze. Nie chcemy, żeby zwierzaki, które ratujemy, leczymy, kochamy, trafiły do nieodpowiedzialnego domu, gdzie normą jest spacer kota po barierce balkonu, albo jedzenie karmy z marketu. Nie każdy musi znać się na kotach, na ich potrzebach gatunkowych, na ich żywieniu. My jesteśmy od tego, aby wyjaśnić, jak się kotem należy zajmować i o niego dbać, po to są wizyty przedadopcyjne, a na naszym Messengerze zawsze jest ktoś gotowy odpowiedzieć na każde pytanie i podzielić się wiedzą, doradzić, uspokoić. Oczywiście idealnie jest, kiedy kot trafia do świadomych opiekunów, ale nigdy nie przekreślamy nikogo tylko dlatego, że nigdy nie miał kota i nie umie się z kotem obchodzić. Musi jednak być otwarty na nasze doświadczenie i zalecenia. Procedura adopcyjna, poza wizytą, obejmuje podpisanie umowy adopcyjnej. Wszystkie wytyczne i warunki służą jednemu celowi, aby kot miał dobre, bezpieczne, zdrowe i długie życie.

W jaki sposób można pomóc Stowarzyszeniu?

Dość dokładnie opisaliśmy sposoby, jak można wesprzeć nasze działania. Znajdziecie je na naszej stronie www.stukot.org.pl w zakładce Wesprzyj nas. Każda pomoc jest ważna. Oczywiście najbardziej potrzebujemy wsparcia finansowego – leczenie kotów generuje ogromne koszty. Bardzo pomagają zbiórki karmy, ale pod warunkiem, że to wartościowa karma, którą karmimy nasze zwierzaki, na przykład mokra karma firmy Feringa. Mile widziane są w Stukocie nowe osoby – każdy wnosi świeże spojrzenie, nowe umiejętności. Potrzebujemy ludzi do wyłapywania kotów. Potrzebujemy domów tymczasowych. Potrzebujemy też zwykłej życzliwości i wsparcia – obcowanie z cierpieniem zwierząt to naprawdę emocjonalny rollercoaster, dobre słowo od czasu do czasu pomaga nam nie popadać w zwątpienie w sens tego, co robimy. Po prostu piszcie do nas, jeśli macie pomysły, jak jeszcze skuteczniej można pomagać zwierzętom, udostępniajcie nasze posty adopcyjne i zrzutki. Tylko razem jesteśmy w stanie zmieniać świat bezdomnych zwierząt na trochę lepszy.

Zadzwoń teraz